Wielkopolska Izba Rolnicza
Wielkopolska Izba Rolnicza

Uwag kilka o stanie oświaty rolniczej


Co jakiś czas odżywa temat oświaty, a oświaty rolniczej w szczególności. Ostatnie czasy przyniosły wielkiej wagi problemy: mundurków szkolnych, komórek w rękach dzieci (to pożar), itp. Nikt nie chce zastanowić się natomiast nad kondycją polskiej oświaty, w szczególności kondycją szkolnictwa zawodowego, a co dla nas najważniejsze stanem oświaty rolniczej na dzień dzisiejszy. Wielokrotnie już pisałem na temat szkół rolniczych, o ich powolnym upadku, oraz o szansach i nadziejach na rozwój, jakie przyniosło członkowstwo w Unii Europejskiej. Już pojawiły się pierwsze jaskółki zmian na lepsze. Projekt przejścia wybranych szkół w gestię Ministerstwa Rolnictwa miałby szansę realizacji, gdyby nie opór organów prowadzących jakimi są starostwa oraz zmiany jakie nastąpiły w strukturze szkół po reformie oświaty. Po pierwsze starostwa nie chcą oddać "kur znoszących złote jajka"; wiele szkół rolniczych posiada prężnie działające gospodarstwa pomocnicze, które zarabiają środki na utrzymanie placówek, a jednocześnie oddają część zysków do samorządów. Po drugie większość zespołów szkół posiada w swej strukturze licea ogólnokształcące i profilowane oraz szkoły zawodowe, kształcące w zawodach nierolniczych. Tych szkół nie chce Ministerstwo. Pytanie jest tylko takie, co samorządy zrobiły dla poprawy bazy szkoleniowej tych szkół? W większości przypadków nic, wyłączając drobne remonty placówek sobie podległych. Sedno sprawy nie w remontach budynków, a w starej pamiętającej lata 70-e bazie szkoleniowej. W stosunku do podobnych placówek na zachodzie Europy jesteśmy opóźnieni jakieś 50 lat. Stan tej bazy wpływa na jakość kształcenia w szkołach rolniczych; pokazały to już pierwsze egzaminy potwierdzające kwalifikacje zawodowe na poziomie technika w zawodach rolniczych. Oczywiście kiepskie wyniki egzaminów to także wina nas pedagogów uczących w tych szkołach oraz poziomu intelektualny młodzieży wybierającej technikum zamiast szkoły zawodowej. Jednak nie w tym rzecz , aby narzekać, ale starać się zmienić stan obecny. Pierwszą inicjatywą jaką podjąłem we współpracy z Wielkopolska Izbą Rolniczą jest stworzenie bazy szkół rolniczych w Wielkopolsce. Bazy takiej nie posiada Kuratorium Oświaty i trudno jest odszukać chętnym do nauki szkół i kierunków kształcenia w zawodach rolniczych. Stworzenie tej bazy pomoże również w zbliżeniu szkół, odnowi kontakty, a na bazie tych relacji może uda się stworzyć program uzdrawiający stan polskiej oświaty rolniczej. Koniecznym zabiegiem jest stworzenie ośrodka koordynującego działania poszczególnych jednostek oświatowych w sakli całego województwa. To na pewno nie może być Kuratorium, które nie ma "zielonego pojęcia" o specyfice szkół rolniczych. Może jakaś komórka w strukturach kuratoryjnych, ale myślę, że byłaby zbyt mocno oderwana od rzeczywistości. Dlatego powraca "jak bumerang" temat nadzoru nad szkołami rolniczymi przez samorząd rolniczy, jakim jest Izba Rolnicza. Oczywiście mogłoby to się odbyć w momencie, gdyby całość oświaty rolniczej, tej szkolnej i pozaszkolnej byłaby w gestii Izby. Oczywiście Izba Rolnicza powinna otrzymać środki finansowe na tą działalność, albo ze strony Ministerstwa Rolnictwa, albo ze strony Ministerstwa Edukacji. Słabość tego pomysłu polega na tym, że choć działalność oświatowa jest wpisana w statut WIR, to nadzór nad oświatą rolniczą, a może w dalszej przyszłości finansowanie wymaga zmiany ustawy o samorządzie rolniczym.

Mimo wszystko koordynator, jakim może być WIR mógłby poprowadzić wiele spraw, których nie mogą załatwić urzędnicy ministerialni, a tym bardziej pojedyncze placówki.

Na przykład w kwestii poprawy bazy szkół można zainteresować dużych producentów i sprzedawców maszyn i ciągników rolniczych patronatem nad wybranymi placówkami. System taki funkcjonuje w Niemczech. Producenci wstawiają bezpłatnie swój sprzęt do szkół rolniczych, a uczniowie ucząc się na najnowszych rozwiązaniach technicznych danej firmy na pewno nie zapomną o niej, gdy sami będą prowadzić gospodarstwa rolne. Oprócz producentów maszyn i ciągników można pozyskać firmy produkujące środki ochrony roślin, firmy paszowe i inne funkcjonujące na rynku polskim. Na pewno wzbogaciłoby to ofertę edukacyjną i podniosło poziom kształcenia.

Osobnym problemem są nauczyciele w szkołach rolniczych. W połowie lat 90-ych upadł całkowicie, z chwilą przejścia szkół rolniczych w gestię MENiS system doskonalenia i doradztwa dla nauczycieli przedmiotów zawodowych. Wiedza wielu z pedagogów zatrzymała się na poziomie ubiegłego wieku, a to co uda się nowego dowiedzieć to tylko w wyniku odwiedzin na imprezach targowych, czy czytania prasy fachowej, na nadmiar której nie cierpimy. Konieczne jest powołanie w tym celu na przykład w ODN (Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli) komórki składającej się za nauczycieli metodyków pomagających podnosić kwalifikacje zawodowe poprzez organizację konferencji, seminariów, szkoleń, stażów w placówkach zagranicznych itp. Dopiero dobrze przygotowany nauczyciel może podnieść wydatnie poziom kształcenia w szkole.

Jeszcze jeden kamyczek do tego ogródka zwanego oświatą rolniczą. Jednym z ostatnich rozporządzeń Ministra Komunikacji było wyłączenie Ośrodków Szkolenia Kierowców funkcjonujących przy szkołach, między innymi rolniczych z ogólnej rzeszy ośrodków komercyjnych i przekazanie ich w gestię MENiS, a ściślej Kuratorium Oświaty i Wychowania. I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że teraz ośrodki szkolne mogą kształcić na kursach prawa jazdy tylko swoich uczniów. Ostatnio miałem częste wizyty młodych rolników, którzy chcieli zdobyć prawo jazdy kategorii T (ciągnik rolniczy). Mino całej sympatii musiałem im odmówić, gdyż nowe przepisy na to nie pozwalają. Ale co ciekawego, brak jest na rynku ośrodków uczących w zakresie tej kategorii. Do tej pory czyniły to ośrodki szkolenia kierowców przy szkołach rolniczych, a teraz co? Radzę moim niedoszłym kursantom zrobienie kursu kategorii C+E, ale koszty są o wiele wyższe niż w przypadku kategorii T.

To tylko liźnięcie problemów, które nurtują oświatę rolniczą, ale od czegoś trzeba zacząć.

 

Karol Wesołowski
ZST Poznań-Golęcin